24 października doszło do dramatycznego wypadku na torach w Wołominie. 58-letni mężczyzna prawdopodobnie postanowił zakończyć swoje życie. Zaledwie dzień wcześniej w ten sam sposób zginęła 20-letnia kobieta, także na terenie Mazowsza. Czynności prokuratury i policji na miejscach zdarzenia spowodowały duże utrudnienia w ruchu kolejowym. Mieszkańcy podwarszawskich miejscowościach mówili o chaosie komunikacyjnym.
58-latek zginął na torach
W poniedziałek 24 października w województwie mazowieckim doszło do kolejnej tragedii na torach. 58-letni mężczyzna rzucił się pod pociąg i zginął na miejscu. Standardowo w takich przypadkach, wstrzymano ruch kolejowy na odcinku, gdzie doszło do tragedii. Na miejscu pracowali prokuratorzy i policjanci, a niezbędne czynności trwały wiele godzin. Czas pracy mundurowych w przypadku wypadków kolejowych często spotyka się z niezrozumieniem podróżnych. Tak było i tym razem. Niestety, śmierć pod kołami pociągu wiąże się z wieloma uszkodzeniami ciała. Samo stwierdzenie zgonu nie wystarczy, by pociągi znów mogły przejeżdżać przez miejsce wypadku.
Mieszkańcy Kobyłki narzekają na chaos komunikacyjny
Kobyłka była jednym z podwarszawskich miast obciążonych skutkami tragedii na torach prowadzących do Warszawy. Mieszkańcy Kobyłki mieli utrudniony dojazd do pracy lub szkoły w stolicy. Wiele osób informowało, że nie doczekało się komunikacji zastępczej, przez co dojazd był jeszcze bardziej skomplikowany i czasochłonny. Mieszkańcy miejscowości w pobliżu Warszawy zgodnie twierdzili, iż w poniedziałek transport publiczny był ogarnięty chaosem komunikacyjnym. Ludzie martwią się również coraz częstszymi wypadkami śmiertelnymi na torach. Nie ulega wątpliwości, że wypadki na torach kolejowych to prawdziwy problem w Polsce.
Przeczytaj też: https://wyszkowinfo.pl/2022/05/02/tory-kolejowe-czyli-dlaczego-warto-dawac-dobry-przyklad-dzieciom/.