Często mówi się, że dorośli ludzie tracą dziecięcą wyobraźnię z wiekiem. Wygląda na to, że niektórzy z wiekiem tracą również rozum. Trudno inaczej wytłumaczyć skrajnie nieodpowiedzialne zachowania na drodze. Podróżujące ze swoim pijanym tatą kilkuletnie dziewczynki miały mnóstwo szczęścia, że tamtego wieczoru nie stało się im nic złego.

Czujny pracownik stacji paliw

Ten, kto nie pracował nigdy w dziale obsługi klienta, ten nie zna życia. Pracownik stacji paliw na szczęście życie znał i nie zamierzał ignorować swoich podejrzeń, kiedy zauważył potencjalnie nietrzeźwego kierowcę.

Pijany mężczyzna pojawił się na stacji paliw, by zakupić alkohol. To samo w sobie nie jest niczym podejrzanym, ale wyczuwalna woń alkoholu w okolicy mężczyzny dawała do myślenia. Sprzedawca obsłużył kierowcę, nie chcąc wszczynać awantury, ale zaraz potem zadzwonił na policję. Funkcjonariusze także nie zwlekali z przyjazdem, rozpoczynając poszukiwania kierowcy BMW.

Dzieci pod opieką matki

Policjanci nie zdążyli się najeździć i szybko znaleźli BMW i jego kierowcę. Rozbite auto leżało w rowie. W środku znajdował się pijany mężczyzna i jego córeczki: młodsza w wieku 4 lat i starsza w wieku 9 lat. Nikomu na szczęście nie stało się nic poważnego, chociaż auto nie wyglądało najlepiej.

Według ustaleń policji 42-letni kierujący stracił panowanie nad pojazdem, co było do przewidzenia. Auto wypadło z drogi i uderzyło w latarnię, która posłała je do rowu. Pasażerowie BMW mieli dużo szczęścia. Nikt nie wymagał hospitalizacji i pomocy medycznej. Skończyło się na strachu, który jadące z tyłu dzieci z pewnością zapamiętają do końca życia.

Tata roku spędził noc na izbie wytrzeźwień. Dzieci odwieziono do matki, która najwyraźniej nie podziela ojcowskiego zamiłowania do alkoholu. Mężczyzna w momencie wypadku miał 2,5 promila alkoholu w organizmie. Za jazdę pod wpływem grozi mu do 5 lat więzienia. O ostatecznej karze zdecyduje sąd.