Policjanci z Mławy niechętnie potwierdzili, że kilka dni temu doszło do zatrzymania przewodniczącego PO. 64-letni mężczyzna jechał w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości. Kierujący skodą polityk przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h. To całkiem sporo w związku z czym zatrzymanie Donalda Tuska wywołało w sieci sporo kontrowersji.

Zatrzymania nie udało się zachować w tajemnicy

Media są wszędzie, a osoby publiczne nie mogą liczyć na zachowanie prywatności. Co więcej, od znanych osób wymaga się nienagannego zachowania, a każda, nawet najmniejsza wpadka jest szeroko komentowana. Donald Tusk nie mógł więc liczyć na zachowanie dyskrecji. I chociaż politycy lubią sobie naruszać prawo drogowe, to jednak jest to wykroczenie na tyle duże, że wymaga komentarza.

Przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym to świadome ignorowanie zasad bezpieczeństwa. Poszkodowanym mógł być nie tylko sam polityk, ale również inny uczestnik ruchu drogowego: pieszy, rowerzysta lub kierujący autem. Nie bez powodu policjanci patrolują ulice, by eliminować nieodpowiedzialnych kierowców z dróg. Chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich.

Donald Tusk najwyraźniej zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, gdyż zatrzymany nie protestował, ani nie stosował politycznych wybiegów. Mężczyzna stracił prawo jazdy i zapłacił karę grzywny.

Wpadka Donalda Tuska argumentem w politycznych kłótniach

Przewodniczący PO chyba nie spodziewał się, że zostanie zatrzymany, w przeciwnym razie na pewno pilnowałby się bardziej. Tymczasem jego wykroczenie stało się argumentem w politycznych gierkach. Zwolennicy partii rządzącej używają newsa o wpadce polityka, by wytknąć niekompetencje przedstawiciele partii opozycyjnej.

Zdarzenie z udziałem Donalda Tuska było tym bardziej niefortunne, że kilka tygodni temu polityk zabrał głos w sprawie rzekomego wyjścia Polski z UE. Polityk nakłaniał ludzi do protestów. A teraz sam odebrał sobie część renomy, pędząc przez teren zabudowany z nieprzyzwoitą prędkością.