Ciężko spodziewać się rozsądnego zachowania po osobie, która ma 2,5 promila alkoholu w organizmie i prowadzi samochód. Niemniej warto poświęcić kilka akapitów wypadkowi, który miał miejsce kilka dni temu w rejonie Sochaczewa w województwie mazowieckim. Ku przestrodze wszystkim śmiałkom wsiadającym za kierownicę po procentach!

Spowodował wypadek i próbował uciec z miejsca zdarzenia

Mazowieckie drogi praktycznie nigdy nie są puste i naprawdę trudno oczekiwać, że pijacka jazda pozostanie w tym regionie niezauważona. Fakt ten został zupełnie zignorowany przez 41-letniego mężczyznę, który wsiadł do swojego suzuki i rozpoczął niebezpieczny rajd.

Pijany kierowca dość szybko spowodował wypadek. Na szczęście nie było to poważne zderzenie, a bardziej kolizja. To jednak w żaden sposób nie tłumaczy nieodpowiedzialnego 41-latka, który nawet nie sprawdził, czy pasażerowie uderzonego auta są cali i zdrowi. Mężczyzna ruszył dalej, chcąc uciec z miejsca zdarzenia.

Na szczęście świadkami wypadku byli ludzie, którzy zdecydowali się poświęcić swój czas, by zatrzymać sprawcę kolizji. Para z Sochaczewa domyśliła się, że kierowca suzuki jest pijany.

Niespodziewany zwrot akcji

Świadkowie próbowali kulturalnie zatrzymać mężczyznę i odebrać mu kluczyki. Ten jednak, mimo zamroczenia alkoholowego, zdał sobie sprawę, że to oznacza spotkanie z policją, dlatego wskoczył do auta i zaczął uciekać. Świadkowie i tutaj nie odpuścili, wzywając policję i udając się w drogę za pijanym mężczyzną,

Interwencja osób trzecich nie była jednak potrzebna do zatrzymania. 41-latek wjechał na tory i utknął. Ta przygoda mogła skończyć się tragicznie, gdyby świadkowie jednak nie zdecydowali się jechać za uciekającym w suzuki mężczyzną. Dzięki nim wstrzymano ruch kolejowy i nikomu nic złego się nie stało.

Auto z torów usunęła straż pożarna. Po kilku godzinach wznowiono ruch kolejowy. Nieodpowiedzialny kierowca czeka na wyrok sądu, a my gorąco zachęcamy do zastanowienia się dwa razy, czy alkohol i samochody to na pewno jest dobre połączenie.